Skutki jakie wywołał koronawirus są niewątpliwie bardzo znaczące i obejmują praktycznie wszystkie sfery życia. Negatywne konsekwencje szczególnie dotyczą życia gospodarczego we wszystkich jego aspektach, a  także funkcjonowania szkolnictwa, administracji państwowej i wymiaru sprawiedliwości. W przypadku tego ostatniego, wpływ ten jest naprawdę istotny i dotyczy dwóch kwestii. Pierwszą z nich jest faktyczne ograniczenie działalności sądów poprzez odwołanie większości rozpraw wyznaczonych do końca marca 2020 roku, przy czym prawdopodobnym jest, że rozprawy będą odwoływane także w kolejnych tygodniach. Mając na uwadze przewlekłość postępowań sądowych, odwołanie rozprawy i możliwość wyznaczenia jej nie wcześniej niż za kilka miesięcy, pogłębi jeszcze w praktyce istniejące opóźnienia w prowadzeniu procesów. Drugą konsekwencją koronawirusa, nie tak bardzo oczywistą na pierwszy rzut oka, jest jego wpływ na same postępowania sądowe i podejmowane w ich toku czynności. Chodzi przede wszystkim o bieg tzw. terminów materialnoprawnych (zwłaszcza terminów przedawnienia) i terminów procesowych. Niezwykle istotne z praktycznego punktu widzenia jest również ustanie skutków niewykonania przez stronę procesu konkretnej czynności procesowej (np. złożenia pisma procesowego) z uwagi na zagrożenie epidemiczne. Czy pozwany, który z obawy przed zakażeniem wirusem nie poszedł na pocztę i nie wysłał w terminie apelacji od wyroku, może ponosić negatywne konsekwencje z tego tytułu?

Siła wyższa a koronawirus

Omawiając wpływ obecnej sytuacji na postępowania sądowe już na wstępie wyraźnie trzeba zaakcentować, że takowy wpływ może mieć miejsce tylko przy przyjęciu, że koronawirus stanowi „siłę wyższą”. Przepisy kodeksu cywilnego (k.c.) i kodeksu postępowania cywilnego (k.p.c.) przewidują bowiem, że jedynie siła wyższa (nie zaś konkretne zdarzenie, np. epidemia czy powódź) może mieć określony wpływ na poszczególne instytucje prawne. Bez uprzedniego zatem ustalenia, że skutki koronawirusa stanowią siłę wyższą nie sposób w ogóle mówić o możliwości jego wpływu na toczące się procesy sądowe, czy też bieg terminów przedawnienia. Co charakterystyczne, przepisy obu kodeksów nie zawierają w ogóle definicji siły wyższej. Definicje takie stworzyła natomiast nauka prawa oraz orzecznictwo sądowe. Jakkolwiek mogą one różnić się między sobą to panuje zgoda, że za siłę wyższa uznaje się zdarzenie, które posiada równocześnie trzy cechy. Po pierwsze – ma charakter zewnętrzny, tj. niezwiązany z danym podmiotem, przedsiębiorcą czy osobą fizyczną. Po drugie – musi to być zdarzenie niemożliwe do przewidzenia (niespodziewane, nagłe, zaskakujące). Po trzecie – niemożliwe jest zapobiegnięcie jego skutkom. W kontekście takiej definicji, istnieją podstawy, aby epidemię koronawirusa uznać właśnie za siłę wyższą, ma ona bowiem wszystkie wymienione cechy. Za powyższym przemawia dodatkowo wydanie w dniu 13 marca 2020 roku przez Ministra Zdrowia rozporządzenia w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczpospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego. Rozporządzenie wprowadzając szereg nieznanych wcześniej rygorów i obostrzeń potwierdza aktualny nadzwyczajny stan,

Przy przyjęciu, że mamy do czynienia  z siłą wyższą w rozumieniu zarówno przepisów k.c. oraz k.p.c., ustalić należy, jaki może mieć ona wpływ na postępowania sądowe. Zanim przejdziemy do omówienia powyższego zastanowić się należy nad wpływem siły wyższej na bieg tzw. terminów materialnoprawnych, a zwłaszcza na bieg terminu przedawnienia. Terminy takie mają bowiem bezpośredni wpływ na możliwość skutecznego dochodzenia roszczeń przed sądami.

Przedawnienie – realne zagrożenie?

Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego roszczenia majątkowe (z tytułu umowy sprzedaży, umowy o dzieło, umowy zlecenia) ulegają przedawnieniu. Jednoczenie sam kodeks, a także inne ustawy, określają terminy przedawnienia poszczególnych roszczeń. Przykładowo, roszczenie sprzedawcy będącego przedsiębiorcą o zapłatę ceny za sprzedany towar przedawnia się w upływam dwóch lat od daty sprzedaży. Po upływie takiego terminu, kupujący, który nie uiścił należności może uchylić się od zapłaty. Jeżeli sprzedawca przed upływem dwóch lat skieruje sprawę do sądu, wówczas – zgodnie z art. 123 § 1 pkt 1 k.c. – bieg terminu przedawnienia przerywa się (właśnie poprzez czynność wniesienia sprawy do sądu). Wytoczenie zatem powództwa przed upływem dwóch lat pozwala na zapobieżenie przedawnieniu roszczenia sprzedawcy. Co zatem w sytuacji, gdy zbliża się taki termin przedawnienia (załóżmy, że został tydzień do jego upływu), a sprzedawca nie może skierować sprawy do sądu z uwagi na siłę wyższą? Otóż zgodnie z art. 121 pkt 4 k.c. bieg terminu przedawnienia zawiesza się w zakresie tych roszczeń, których uprawniony (tu: sprzedawca) nie może dochodzić z powodu siły wyższej przed sądem. Taki okres zawieszenia obowiązuje przez cały czas trwania przeszkody (siły wyższej).

Teoretycznie zatem, w przywołanym przykładzie, wierzyciel może wstrzymać się z podjęciem czynności przed sądem na czas trwania siły wyższej i może on wnieść sprawę do sądu dopiero po ustaniu tej przeszkody, i to bez ryzyka przedawnienia jego wierzytelności. Niestety tylko teoretycznie, albowiem nie istnieje – przynajmniej do czasu wprowadzenia szczególnych „specustaw” regulujących te kwestie kompleksowo – automatyzm dla przyjęcia, że w każdym konkretnie przypadku, obecny stan zagrożenia epidemicznego oznacza, że uprawniony „nie może dochodzić przed sądem” swoich roszczeń. Sądy, co prawda znacząco ograniczyły działalność odwołując większość rozpraw i zamykając w większości przypadków biura podawcze, ale nie oznacza to jednak, że nie działają one w ogóle. Przynajmniej formalne możliwe jest nadal wysłanie pozwu czy innego pisma za pośrednictwem poczty i jego przyjęcie przez sąd. Od oceny konkretnego przypadku zależeć będzie, czy wierzyciel będzie mógł skutecznie dowodzić, że jego obawa przez zarażaniem się wirusem w placówce pocztowej była faktycznie uzasadniona na tyle, że nakazywała mu pozostać w domu (co nota bene byłoby zgodne z zaleceniami władz) i nie nadać pisma przed upływem terminu przedawnienia jego roszczenia.

Indywidualna ocena wpływu siły wyższej

Aktualnie nie można zatem, w powołaniu na siłę wyższą, w sposób absolutnie pewny i bezpieczny przyjąć, że wspomniany stan siły wyższej, który – co należy podkreślić – faktycznie ma miejsce, w każdym przypadku będzie skutkował zawieszeniem biegu terminu przedawnienia roszczenia. Podkreślić wymaga bowiem, że nie ma tutaj żadnego automatyzmu w przyjęciu, że w każdej konkretnie sytuacji, wystąpiła faktycznie niemożność dochodzenia roszczeń przed sądem. W ocenie Kancelarii przyjąć należy zatem, że obecnie terminy materialnoprawne biegną tak jak dotychczas. Za przyjęciem takiego ostrożnościowego stanowiska przemawia nadto treść art  173 k.p.c. Zgodnie z tym przepisem postępowanie ulega zawieszeniu z mocy prawa w razie zaprzestania czynności przez sąd wskutek siły wyższej. Obecnie, pomimo wspomnianych ograniczeń w pracy sądów, nie doszło do zaprzestania wykonywania czynności przez sądy. Postępowania sądowe nie są z powodu epidemii koronawirusa zawieszone z mocy prawa w całej Polsce (co oczywiście wyjaśniałoby automatycznie wszystkie wątpliwości). Tym bardziej zatem należy przyjąć, że ocena wpływu epidemii koronawirusa na możliwość skutecznego powołania się strony postępowania na siłę wyższą musi mieć charakter indywidualny i ocenny zarazem.

W sądzie czas dalej płynie?

O ile dla tych podmiotów, których sprawa trafiła już do sądu terminy przedawnienia nie mają istotnego znaczenia (przedawnienie nie biegnie od dnia złożenia pozwu), to jednak powinni oni pamiętać o tzw. terminach sądowych. Terminy te wyznaczają okres, w którym strona zobowiązania jest do dokonania określonej czynności procesowej. W przypadku, kiedy tej czynności nie wykona w określonym ustawowo czasie, np. nie wniesie sprzeciwu od nakazu zapłaty, nie złoży wniosku o uzasadnienie wyroku albo nie wniesie środka zaskarżenia, może być narażona na dotkliwe konsekwencje.

Skierowanie sprawy do sądu wiąże się zazwyczaj z tym, że prędzej czy później może okazać się konieczne stawiennictwo w sądzie. Chociaż sądy odwołały większość zaplanowanych posiedzeń, to jednak nie wszystkie rozprawy zostały odwołane. Każdy z sądów opracował listę spraw pilnych, w których cały czas odbywają się posiedzenia. W niektórych przypadkach brak stawiennictwa na rozprawie może wiązać się dla strony z negatywnymi konsekwencjami.  W związku z powyższym, każdy, w trosce o własne interesy, powinien zweryfikować, czy rozprawa w jego sprawie rzeczywiście została odwołana.

Wielu z nas traktuje wprowadzony stan zagrożenia epidemicznego jako swojego rodzaju „stan wyjątkowy” i żyje w przeświadczeniu, że czas w sądzie się zatrzymał i nie ma obowiązku stawiać się na rozprawy, czy też dokonywać określonych czynności procesowych. Przeświadczenie to jest jednak błędne. Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego samo z siebie w żaden sposób nie usprawiedliwia niestawiennictwa na rozprawie, czy też niedochowania terminu na dokonanie określonej czynności procesowej.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że środowiska prawnicze postulują, aby na czas epidemii koronawirusa zawiesić bieg terminów procesowych. Na razie jednak żaden z tych postulatów nie spotkał z decyzją ustawodawcy (chociaż zapowiedziano uregulowanie tych kwestii). Niektóre z sądów chcąc ułatwić życie stronom postępowania podjęły decyzje, że do czasu ustabilizowania sytuacji w kraju nie będą wysyłać korespondencji, co sprawi że wiele terminów nie rozpocznie w ogóle biegu. Działania te mają jednak charakter jednostkowy i nie wynikają z żadnych działań legislacyjnych o charakterze ogólnym czy systemowym.

Termin minął i co dalej?

Każdy kto był przekonany, że z uwagi na wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego zwolniony był od wykonywania czynności procesowych – i takich czynności nie dokonał – nie powinien od razu popadać jednak w panikę. Przepisy k.p.c. pozwalają bowiem w wyjątkowych sytuacjach na tzw. przywrócenie terminu do dokonania określonej czynności.

Przepisy te przewidują możliwość przywrócenia terminu tylko w sytuacji, jeżeli strona uprawdopodobni, że niedochowanie terminu nastąpiło bez jej winy. W obecnej sytuacji istnieje szereg okoliczności, które mogą przemawiać o wyłączeniu winy. Możemy do nich zaliczyć m. in. ograniczenia w funkcjonowaniu placówek poczty, czy też konieczność poddania się kwarantannie (co w zasadzie wyłącza możliwość nadania jakiegokolwiek pisma za pośrednictwem poczty).

Pismo z wnioskiem o przywrócenie terminu wnosi się do sądu, w którym czynność miała być dokonana, w ciągu tygodnia od czasu ustania przyczyny uchybienia terminu. Wraz z takimi pismem należy również dokonać stosownej czynności procesowej (np. wnieść sprzeciw od nakazu zapłaty albo środek zaskarżenia).

Warto podkreślić, że nie ma generalnego katalogu okoliczności, które pozwalają na przywrócenie terminu. Decyzja o tym, czy zostały spełnione przesłanki do przywrócenia terminu każdorazowo należy do sądu, który daną sprawę rozpatruje. Ewentualnym rozwiązaniem tego problemu mogłaby być specustawa, która na razie stanowi wyłącznie postulat środowiska prawniczego. Do czasu jej uchwalenia z całą pewnością warto dobrze przemyśleć argumentacje, która pozwoli na naprawę ewentualnych uchybień powstałych w związku z panującą pandemią.

E-mail do sądu kołem ratunkowym?

W dobie cyfryzacji wiele osób zastanawia się, czy rzeczywiście konieczne jest kierowanie korespondencji do sądu za pośrednictwem tradycyjnej poczty. Niestety, pomimo tego, że żyjemy w XXI wieku, wciąż niedopuszczalne – na gruncie obecnych przepisów – jest wnoszenie środków zaskarżenia oraz innych pism za pośrednictwem poczty elektronicznej. W orzecznictwie Sądu Najwyższego pojawiła się jednak koncepcja, zgodnie z którą pismo wniesione za pośrednictwem e-maila można uznać za wniesione skutecznie. Niezbędne jest jednak spełnienie kilku warunków. Po pierwsze, takie pismo powinno zostać wydrukowane przez pracownika sądu przed upływem terminu do jego wniesienie (żaden przepis nie nakłada jednak na pracownika obowiązku wydrukowania takiego pisma). Po drugie, sąd powinien wezwać daną osobę do uzupełnienia braku formalnego w postaci złożenia podpisu na tym wydrukowanym piśmie albo poprzez przesłanie kolejnego – tym razem podpisanego – egzemplarza. Wezwany powinien oczywiście w wyznaczonym przez sąd terminie takie braki usunąć. Niestety żaden przepis prawa nie nakłada obowiązku stosowania się do procedury opisanej przez Sąd Najwyższy.

Warto jednak zwrócić uwagę, że sądy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, w związku z czym m. in. Prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu skierował do wszystkich sądów podległych pismo, w którym zwraca uwagę na ww. możliwości, które zaproponował Sąd Najwyższy. Zasugerowano, że w dobrym tonie byłoby drukowanie wniesionych środków zaskarżenia za pośrednictwem poczty elektronicznej, a następnie – kiedy już skończy się okres zagrożenia epidemicznego – wzywania strony do uzupełnienia braków formalnych. Należy jednak pamiętać, że jest to wyłącznie pewien postulat i nie ma żadnej gwarancji, że pracownik sądu wydrukuje e-maila przed upływem terminu do wniesienia środka zaskarżenia (a taki jest konieczność dla uznania, że pismo zostało wniesione w terminie). W wyjątkowych sytuacjach przedstawione rozwiązanie może jednak stanowić jedyną drogę do wniesienia środka zaskarżenia, czy innego pisma.

Podsumowanie

Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego – jakkolwiek skutkuje ograniczeniami w funkcjonowaniu sądów – to jednak nie daje stronom postępowania żadnych systemowych uprawnień i ochrony. W szczególności nie pojawiły się – w powszechnym wymiarze – środki, które zabezpieczałyby ich roszczenia na etapie postępowania przedsądowego, czy sądowego. Oznacza to, że wystąpienie epidemii oraz jej skutki nie usprawiedliwiają – co do zasady –  zaniechań strony postępowania sądowego w wykonywaniu czynności. Należy jednak podkreślić, że szereg utrudnień w codziennym funkcjonowaniu może stanowić czynnik, który umożliwi skuteczne powołanie się na siłę wyższą i wzmocni argumentacje przemawiającą za przywróceniem terminu. Powyższy stan niepewności może w najbliższej przyszłości ulec zmianie. Zgodnie bowiem z informacjami przedstawionymi przez Ministerstwo Sprawiedliwości, trwają prace nad specustawą, która miałaby  uwzględniać niektóre z postulatów środowisk prawniczych i rozwiązać zasygnalizowane problemy w sposób systemowy.