Wydana rok temu uchwała Sądu Najwyższego z dnia 12 czerwca 2014 r. (II PZP 1/14) jest obecnie podstawą fali powództw, jakie pracownicy transportu międzynarodowego wytaczają w skali całego kraju przeciwko swoim pracodawcom. W ocenie Sądu Najwyższego odpoczynek dobowy kierowcy odbywany w przystosowanej do tego kabinie pojazdu nie jest równoznaczny z zapewnieniem przez pracodawcę noclegu. W konsekwencji uprawnia to kierowców do dochodzenia zwrotu kosztów noclegu – w wysokości nie niższej niż wskazana w odpowiednich rozporządzeniach.
Abstrahując od oceny stanowiska zajętego przez Sąd Najwyższy należy zwrócić uwagę na istotną kwestię zaznaczoną w uzasadnieniu orzeczenia, która bardziej niż dywagacje z zasadniczymi tezami uchwały wpływać powinna w praktyce na oddalanie roszczeń kierowców jako bezzasadnych (nieudowodnionych).
Zgodnie z omawianą uchwałą ryczałt za noclegi jest świadczeniem należnym, gdy pracownik poniósł wydatek związany z noclegiem, ale nie jest w stanie udokumentować kosztów z tym związanych. Sąd Najwyższy w uzasadnieniu uchwały kilkukrotnie podkreślił, że prawo do ryczałtu jest uzależnione od poniesienia kosztu przez pracownika – a więc wskazuje, że jest to świadczenie o charakterze kompensacyjny, a nie abstrakcyjnym, oderwanym od tego, czy taki koszt był, czy nie był poniesiony.
Dochodzący roszczeń koncentrują się jednak przede wszystkim na charakterze ryczałtu, jako świadczenia o wartości oderwanej od rzeczywistych kosztów. Tak w istocie jest, że zryczałtowane świadczenie jest należne w dokładnie w takiej ustalonej z góry wysokości bez względu na to, czy w rzeczywistości uprawniony powinien dostać w danej sytuacji więcej lub mniej. Dlaczego więc kierowcy dochodzący ryczałtów za noclegi w kabinie – zazwyczaj – nie mają racji i roszczenia te powinny być oddalane?
Zgodnie z zasadami zwrotu kosztów noclegu kierowca jest uprawniony do wyboru miejsca na odbycie noclegu, którego koszty pokrywa pracodawca – w postaci zwrotu kosztów wyłożonych przez pracownika, albo – przede wszystkim – wyposażając kierowcę w zaliczkę przed wyruszeniem w podróż służbową. Wybór miejsca noclegu przez kierowcę jest dowolny, przy czym przepisy ustanawiają górną granicę kosztów, jakie pracodawca ma obowiązek pokryć. Rozliczenie rzeczywistych (poniesionych) kosztów noclegu dokonywane jest na podstawie rachunku, a dopiero w razie jego braku pracownikowi przysługuje ryczałt w wysokości 25% górnej granicy kosztów noclegu. Tak więc przepisy jasno stanowią, że dopiero, gdy kierowca nie przedstawia rachunku za nocleg (a więc, gdy takowy miał miejsce i wiązał się z jakimś wydatkiem), to bez względu na poniesione w tym zakresie koszty dostanie wyłącznie (lub aż) zryczałtowane koszty noclegu. Błędne jest więc założenie, że ryczałt ten jest należy także wtedy, gdy kierowca śpiąc w przystosowanym do tego pojeździe i, który nie poniósł w rezultacie żadnych kosztów z tym związanych (gdy np. parkując na strzeżonym parkingu miał na ten cel środki udzielone przez pracodawcę), również miałby mieć prawo do tego ryczałtu.
W procesie kierowcy najczęściej ograniczają się do wykazania, że odbywali w danym okresie podróże na trasach międzynarodowych, za które nie dostawali ryczałtów za noclegi, gdyż nocowali w kabinach pojazdu. Nie dokumentując kosztów takich noclegów (które co naturalnie nie występowały i co jest najczęściej okolicznością przyznaną) w zasadzie narażają się na przegranie sprawy już na pierwszej rozprawie. Sprawę komplikuje jednak późniejsza uchwała Sądu Najwyższego z 7 października 2014 r., gdzie bez żadnego uzasadnienia Sąd Najwyższy stwierdził, że ryczałt ten jest należny także, gdy pracownik nie poniósł żadnego kosztu noclegu. Pogląd ten, zważywszy na wskazane wcześniej argumenty wydaje się całkowicie chybiony, jednak sądy powszechne w razie wątpliwości będą orzekać dla siebie bezpiecznie tj. zgodnie z poglądem Sądu Najwyższego – przy tym zaskakujące często powołują się na uchwałę z czerwca 2014 r., a nie na tą późniejszą. Działaniom tym można jednak w dalszym ciągu przeciwdziałać, przytaczając choćby argumenty związane z cechami konstrukcyjnymi ryczałtu. W ostateczności można również powołać się na nadużycie przez pracownika prawa – czynienie z niego użytku sprzecznego ze społeczno–gospodarczym przeznaczeniem prawa do ryczałtu jako świadczenia kompensacyjnego poniesione wydatki.